Oto dane ksi±¿ki: Robinson Kruzoe - Stanis³aw Stampf’l (na podstawie Daniela Defoe) Wydawnictwo: Nasza Ksiêgarnia, 1967 liczba stron: 423
Ksi±¿ka ta by³a w³a¶ciwie moj± pierwsz±, powa¿n± ksi±¿k±, któr± przeczyta³em samodzielnie - i nie powiem - jednym tchem. O przygodach Robinsona Kruzoe dowiedzia³em siê z opowiadañ taty, który zimowymi wieczorami czasami snu³ ró¿ne opowie¶ci, a szczególnie gdy by³em zaziêbiony i le¿a³em w ³ó¿ku. S³ucha³em tych opowie¶ci - w których przewija³y siê rozgrzane s³oñcem pla¿e kolorowych atoli, palmy, ch³odna morska bryza i nieogarniêta przestrzeñ bezkresnych oceanów - byli - a jak¿e równie¿ piraci (berberyjscy, a pó¼niej i angielscy!), którzy uwiêzili Robinsona. Ale od czegó¿ przemy¶lno¶æ bohatera - nie tylko uciek³, ale jeszcze porwa³ ³ód¼, p³yn±c na po³udnie Afryki, gdzie w okolicach Wysp Zielonego Przyl±dka podj±³ go zd±¿aj±cy do Indii Zachodnich statek kupiecki. (tak na marginesie - ¶ledz±c obecnie wyprawy statków i pod±¿aj±cych ich tropem piratów - to w³a¶nie Wyspy Zielonego Przyl±dka by³y tym miejscem zwrotnym, gdzie wia³y pasaty i najszybciej p³ynê³o siê dalej albo do Indii Zachodnich, lub Wschodnich)
To wszystko rozpala³o, moj± wyobra¼niê, nie mniej ni¿ gor±czka choroby, a pewnie nawet bardziej. I od tego czasu morskie klimaty sta³y siê dla mnie niemal obsesyjne. Gdy kiedy¶ przechodz±c przez miasto na lekcjê gry na instrumencie, ujrza³em k±tem oka, w przelocie, w witrynie mijanej ksiêgarni tê w³a¶nie ksi±¿kê, z ze statkiem na ok³adce i kolorow± papug± - stan±³em jak wryty, nie mog±c przez chwilê z³apaæ oddechu. Oczywi¶cie, o lekcji gry nie by³o ju¿ mowy, ale jako ma³y dzieciak nie nosi³em ze sob± pieniêdzy (wiadomo, starsi wymuszali na maluchach, ha, ha) - wyrwa³em pêdem do domu po gotówkê i natychmiast po zakupie pogr±¿y³em siê ca³y w lekturze. Kolejne dni i miesi±ce, to "marzenia na jawie" - w ka¿dej chwili i ka¿demu opowiada³em przeczytane historie - cytowa³em wypowiedzi, opowiada³em co Robinson zrobi³ by w podobnej sytuacji - po prostu ¿y³em ni± d³ugo. Nawet koledzy z podwórka nazywali mnie "Robinson". A gdy na koñcu, w pos³owiu autora przeczyta³em, ¿e Wyspa Tobago, gdzie akcjê ksi±¿ki umie¶ci³ Stampfl, mog³a nale¿eæ (poprzez lennika, Ksiêcia Kurlandii) do Rzeczypospolitej, a Robinson, móg³ przez ten czas byæ poddanym Polskiego Króla - to moja wyobra¼nia, równie¿ ta historyczna - "zaszala³a" - czego skutki odczuwam chyba do dzisiaj :ar: Szkoda, ¿e pó¼niej ksi±¿ka sta³a siê lektur± szkolna dla klas IV - bo to zepsu³o jej odbiór - sta³a siê czym¶ co "musisz".... Niezale¿nie od tego - polecam, czasami do niej wracaæ.... jest jak balsam, na obola³± wspó³czesno¶ci± duszê....
|